Jochen Mass, niegdyś gwiazdor wyścigowy, pozostaje niezapomniany dzięki swemu nieprzeciętnemu poczuciu humoru i historiom, które mógł opowiadać godzinami. Miałem szczęście poznać go w 2011 roku podczas obchodów 125-lecia Mercedes-Benz w Stuttgarcie. Mass, będąc częścią zespołu, który zdobył Le Mans dla Mercedesa, z chęcią dzielił się wspomnieniami i dowcipami.
Mass, jako ambasador marki Mercedes, często pojawiał się na prestiżowych wydarzeniach motoryzacyjnych. W 2013 roku, po premierze filmu "Rush", miałem okazję być świadkiem jego barwnych opowieści o legendarnym kierowcy, Jamesie Huncie. Podczas jednego z wieczorów w Pebble Beach, Jochen opowiedział niezapomnianą, niecenzuralną historię, którą wszyscy zgromadzeni przyjęli z entuzjazmem.
Mass miał wiele ulubionych pojazdów, w tym Porsche 956 i Sauber-Mercedes. Jednak gdy wspominał o Porsche 917, które przy prędkości 320 km/h traciło przyczepność, wszyscy uczestnicy rozmowy byli zachwyceni. Podczas Tour d’Elegance Jochen prowadził Mercedesa 300 SL Gullwing, a mój przypadkowy udział w tym wydarzeniu przypomniał mi o moich kompleksach. W drodze do sklepu z kapeluszami podzieliłem się z nim swoimi rozterkami, na co odpowiedział lakonicznie, ale z uśmiechem, rozwiewając moje wątpliwości.
Jedna z najbardziej nieprawdopodobnych opowieści dotyczyła wypadku balonowego z lat 90., który Mass przeżył, ledwo unikając utonięcia. Choć historia brzmiała nieprawdopodobnie, jego żona Bettina potwierdziła jej autentyczność. Jochen udowodnił, że życie poza torami może być równie ekscytujące jak wyścigi, w których uczestniczył.
Jochen Mass pozostaje legendą motorsportu nie tylko ze względu na swoje osiągnięcia na torze, ale także dzięki wyjątkowemu talentowi do angażowania publiczności. Jego niesamowite historie i umiejętność śmiania się z siebie samego czyniły go niepowtarzalnym, a ci, którzy mieli okazję go poznać, z pewnością wspominają go z uśmiechem.
