Czułam, że czas na prawdziwe emocje, a mój japoński „kompan” – fotograf Toby – pomógł mi uruchomić Civic Type R. Pojazd, niestety, miał „zmowę milczenia” w kwestii językowej, ale moje telefoniczne GPS i znajomość celu podróży były wystarczające.
Mimo tłoku w Tokio, jazda okazała się przyjemnością. Japończycy podchodzą do prowadzenia z niezwykłym szacunkiem. Niezależnie od tego, czy jesteś za kierownicą zabytkowego Type R, wszyscy ustępują miejsca. Wrażenie, jakie wywołuje na mnie to miasto, jest nie do opisania. Tokio, z jego ogromnym zasięgiem, daje poczucie bycia w futurystycznej metropolii.
Nasza trasa prowadzi przez malownicze krajobrazy, w tym przez Aqua-Line, łączący tunel z mostem. Civic Type R sprawdzał się tutaj znakomicie – jego szybkość i precyzja układu kierowniczego idealnie komponowały się z otaczającym pejzażem.
W trakcie podróży zatrzymaliśmy się w Umihotaru, wspaniałym punkcie widokowym położonym na sztucznej wyspie. To idealne miejsce na przerwę i podziwianie panoramy.
W końcu dotarliśmy do Hota, gdzie Hakone, urokliwa stacja, przyjęła nas z nieco nostalgiczna atmosferą. Niestety, mieszkańcy wydawali się niezbyt zainteresowani naszą wizytą. Civic Type R niestety pozostaje niedoceniany w kraju, w którym powstał, mimo że w świecie motoryzacji ma zaszczytne miejsce.
Podczas mojej podróży po Tokio oraz wycieczki do Hota miałam szansę przetestować Hondę Civic Type R – auto, które nie tylko urzeka osiągami, ale staje się również symbolem miłości do jazdy. W dobie zrównoważonej mobilności, trudno nie docenić klasycznych hot hatchy, które łączą w sobie fantastyczną wydajność oraz radość z prowadzenia.