Bondowski Bentley, który nigdy nie istniał: "Lokomotywa"

image
Bondowski Bentley, który nigdy nie istniał: "Lokomotywa" - Zdjęcie ma charakter wyłącznie ilustracyjny
12.02.2025topgear

Wstęp

James Bond najczęściej kojarzony jest z Aston Martinem, ale oryginalne powieści Iana Fleminga wspominają o jego zamiłowaniu do Bentleyów. Projektant samochodów Tony Hunter postanowił ożywić jeden z tych fantazyjnych pojazdów – Bentley Continental Mk2 z lat 60., zwany "Lokomotywą".

Narodziny "Lokomotywy"

Chociaż "Lokomotywa" była jedynie wytworem wyobraźni, Hunter zdecydował się ją zrealizować. Wykorzystując Bentley Continental R-Type z 1953 roku, wysłał samochód do Polski, gdzie przez siedem lat tworzono jego wyjątkową wizję.

Proces Twórczy

Hunter przez długi czas analizował i dopracowywał projekt. Fleming opisał tylną część Mk2 jako "nóżowatą i raczej brzydką", dlatego Hunter stworzył eleganckie płetwy. Stylizacje były zgodne z duchem lat 50., ale dodano również szpiegowskie gadżety z prawdziwymi detalami – włącznie z działającym telefonem z iPhone'em i ukrytymi schowkami.

Wnętrze i Inspiracje

Wnętrze przywodzi na myśl klub dżentelmeński z dużymi fotelami oraz deską wykonaną z amerykańskiego orzecha włoskiego. Pikowane siedzenia, będące znakiem rozpoznawczym Huntera, wprowadzają element luksusu, a wizja projektanta zakładała, że Bond myślałby o najbardziej praktycznych rozwiązaniach, takich jak dwa wlewy paliwa.

Doznania z Jazdy

Priorytetem było uchwycenie emocji z jazdy. Auto wyposażono w odrestaurowany silnik Bentley S1, a w planach jest dodanie superchargera.

Podsumowanie

Tony Hunter dąży do tego, by "Lokomotywa" nie była jedynie eksponatem, ale także narzędziem do przygód. Samochody mają służyć odkrywaniu świata, a Hunter z pasją realizuje swoją wizję, zapewniając jednocześnie, że pojazd będzie używany, a nie trzymany w nieskończoność w muzeum.

Podsumowanie: Tony Hunter zrealizował fantazję o Bondowskim Bentleyu, tworząc "Lokomotywę" – pojazd pełen stylu, przygód i autentycznych szczegółów, który będzie wykorzystywany, a nie tylko podziwiany.

Co mówią inni...

Brak komentarzy